Tomasz Lis – oględnie mówiąc – nie przyjął najlepiej dzisiejszych wieści o pozytywnej dla PiS decyzji Państwowej Komisji Wyborczej. Dziennikarz, co ma zresztą w zwyczaju, dał upust swoim emocjom na platformie X.
Nigdy nie pałał szczególną sympatią do Prawa i Sprawiedliwości, jak również środowisk konserwatywnych ogółem. Ostatnie lata to jednak niemal nieprzerwana ofensywa Tomasza Lisa na polityków, których nie lubi. Ci z PiS-u obrywają najczęściej.
A konkretniej rzecz ujmując: obrywają codziennie. Nawet po kilka razy. Nie może zatem dziwić ogromne rozczarowanie wieloletniego szefa tygodnika „Newsweek” w obliczu ogłoszonej przed nieco ponad godziną decyzji PKW ws. finansowania dla PiS.
Tomasz Lis załamany decyzją PKW
Komisja mogła „skasować” partię Jarosława Kaczyńskiego, bo – zdaniem masy ekspertów – miała ku temu podstawy. Odebrania subwencji jednak nie będzie. A to dlatego, że dziś po południu PKW przyjęła sprawozdanie komitetu wyborczego PiS.
Pozytywne losy partii Jarosława Kaczyńskiego zostały nie tyle przegłosowane, co urzeczywistniły się dzięki temu, że niektórzy członkowie Państwowej Komisji Wyborczej wstrzymali się od głosu. Tego Tomasz Lis raczej nigdy im nie wybaczy.
Te łajzy z PKW, które wstrzymały się od głosu, powinny być pod pręgierzem, potępione i wyszydzone.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) December 30, 2024
Wynika to zresztą jasno z tonu, w jakim utrzymany jest jego wpis, zamieszczony tuż po rzeczonej decyzji Komisji. „Te łajzy z PKW, które wstrzymały się od głosu, powinny być pod pręgierzem, potępione i wyszydzone” – przekazał Tomasz Lis.
TOMUŚ, nie spinaj sie tak bo Ci znowu żyłka pęknie tym razem już na amen. Świat nie kręci sie wokol ciebie ;P
[…] Tomasz Lis jest wściekły. Pisze o „łajzach z PKW” […]
[…] swoim krótkim, acz treściwym komunikatem. Odczekał kilka godzin od głośnej decyzji PKW (wściekli z jej powodu byli m.in. dziennikarze sympatyzujący z rządem, jak Tomasz Lis) i… zadał bolesny […]