Mateusz Morawiecki, premier poprzedniego rządu, na przestrzeni kilku lat swoich rządów nie stronił od wpadek. Zdarzały się też skandale i… afery. Tak jak afera premiowa, związana oczywiście z wyjazdem reprezentacji Polski na mundial do Kataru przed dwoma laty. Fatalna – z perspektywy czasu – inicjatywa Morawieckiego doprowadziła do sytuacji, w której Robert Lewandowski zaczął kląć jak szewc. Co ciekawe, wszystko wychodzi na jaw dopiero teraz.
30 mln złotych do podziału za samo wyjście z grupy na MŚ w Katarze. Taką obietnicę – jak zapewne niemal każdy już dziś wie – złożył piłkarzom reprezentacji Polski premier Mateusz Morawiecki. Zrobił to tuż przed ich wylotem na turniej.
Polityk najpewniej chciał zapunktować u piłkarzy, a w przypadku ewentualnego sukcesu sportowego – ogrzać się w ich chwale. Co prawda z grupy wyszliśmy, choć nie w porywającym stylu. Zaś premii kadra – przynajmniej oficjalnie – nie dostała. Białej gorączki dostał za to Robert Lewandowski – kapitan drużyny narodowej.
Zwykle spokojny i stonowany „Lewy” w pewnym momencie nie wytrzymał i w wulgarnych słowach skomentował to, co dzieje się wokół „genialnego” pomysłu premiera Mateusza Morawieckiego. Cóż, politycy potrafili zohydzić nam nawet największy od 36 lat sukces na największej i najbardziej prestiżowej imprezie piłkarskiej świata.
Prawda skrywana przez 2 lata. Czyli jak Morawiecki sprawił, że Lewandowski zwątpił
O ile sama inicjatywa wypłacania piłkarzom premii z państwowej kasy była co najmniej niecodzienna, tak nietrudno było przewidzieć, że w przypadku awansu naszej drużyny z grupy – a nawet wcześniej – mogą pojawić się scysje o podział pieniędzy.
Tak właśnie się stało. Bo podekscytowany rządową propozycją selekcjoner, Czesław Michniewicz, chciał dzielić „łup” od razu po tym, jak wywalczyliśmy wyjście z grupy. Za nami był bardzo trudny mecz z Argentyną, który mogliśmy przegrać, ale maksymalnie 2 golami. I właśnie 0-2 polegliśmy. Mieliśmy ogromne szczęście, że w równolegle toczącym się meczu Meksykanie nie zdążyli nastrzelać więcej bramek Arabii Saudyjskiej. Bo gdyby im się to udało, to oni cieszyliby się z awansu do 1/8 finału MŚ. Wróćmy jednak do hotelu.
To właśnie tam, gdy biało-czerwoni w ogromnym stresie oczekiwali na historyczny, dla wielu z nich najważniejszy w życiu mecz z Francją w fazie pucharowej, zaczęły się licytacje. W pewnej chwili nie wytrzymał Robert Lewandowski. Bo gdy usłyszał, że należy szybko podawać numery kont bankowych, by państwo polskie mogło przelać premie, „Lewy” wypalił:
– Naprawdę, k***a, w takim momencie?!
Pazerność czy brak wstydu. A może jedno i drugie?
Te zakulisowe smaczki ujawnił kilka dni temu Przegląd Sportowy. Robert Lewandowski miał wściec się na selekcjonera za to, że ten porusza temat premii jeszcze w trakcie turnieju, na kilkanaście godzin przed ważnym meczem z Francją.
Ponadto napastnikowi FC Barcelony i reprezentacji Polski bardzo nie w smak było również to, że zespół w ogóle wyciąga ręce po pieniądze mocno zabarwione politycznie. Co prawda nie był w tym szczególnie radykalny. Jednak sama idea skorzystania z „pisowskiej propozycji” jeszcze w trakcie mundialowych zmagań była dla niego nie do pojęcia.
Michniewicz został zwolniony niemal dokładnie 2 lata temu – 22 grudnia 2022 roku. Do końca 2032 roku ma zakaz publicznego wypowiadania się na temat swojej pracy w kadrze. W przeciwnym razie zapłaci sporą karę finansową – podaje KanalSportowy.pl.
ależ ten robercig jest żałosny… gieroj z nieskonczonym budzetem
dają to bierz, jak biora to uciekaj… durniu
Większego debila nie widziałem nigdy…